"Anioły są całe zielone,
Zwłaszcza te w Bieszczadach.
Łatwo w trawie się kryją
I w opuszczonych sadach.."
I w opuszczonych sadach.."
Niech Was nie zmyli cytat - to nie Bieszczady. Babia Góra! Miejsce, gdzie przez jeden dzień karmiłam oczy pięknymi widokami, oddychałam świeżym, rześkim powietrzem, grzałam mięśnie do czerwoności, jednocześnie modląc się, żeby z kłębiastych, mniej lub bardziej niepozornych obłoków nie lunął deszcz. I udało się. Nie było ani śniegu, ani ulewy, ani co gorsza burzy czy nawet ciepłego, majowego deszczyku, po którym jak powszechnie wiadomo się NIE rośnie. Szkoda tylko, że przez pół życia trwałam w błogiej nieświadomości łudząc się, że jednak do moich 158 cm dopiszę kolejne dwa, trzy, pięć lub więcej.. Ale nie. To nie będzie post o działaniu tego boskiego, majowego eliksiru na nasz organizm, a o wyprawie na Babią Górę, na szczyt liczący 1725 m.n.p.m.. I paradoksalnie w takiej wyprawie nie chodzi o szczyt sam w sobie. Bo czym jest 30 minut (w porywach do 45) właśnie tam, na górze do trzy godzinnej wędrówki do zamierzonego celu i kolejnych trzech godzin spędzonych na powolnym zdobywaniu następnego i jednocześnie ostatniego punktu pieszej podróży, czyli auta pozostawionego (gdzieś! daleko! na dole!) na parkingu. Słysząc brzmienie "Bieszczadzkich aniołów" (chwila, przecież to nie Bieszczady i chyba tylko ja słyszałam w uszach SDM) wyruszyliśmy na szczyt. Wybraliśmy najłagodniejszą trasę, zaczynając w Krowiarkach, w miejscowości, której nazwy za cholerę nie mogłam zapamiętać, zdobywając po drodze m.in. Sokolicę i szczyt o wdzięcznej nazwie Gówniak, aż w końcu Naszym oczom ukazała się.. Babia Góra. Co czekało Nas na szczycie? Satysfakcja, duma, wewnętrzne zadowolenie z siebie, piękne widoki i coś jeszcze.. cały tłum ludzi, którzy tak jak my pokonali swoje małe i większe słabości i dotarli do upragnionego celu. Chcąc nie chcąc, zauważyłam, że ludzie na wysokości 1725 m.n.p.m. wykonują trzy podstawowe czynności, nie licząc oddychania i ze względu na te właśnie czynności można ich podzielić na cztery grupy. Jedni jedzą, dzięki czemu na szczycie tworzy się ogromna stołówka. Magiczne (tak samo jak majowy deszczyk) plecaki, niesione przez całą drogę nagle się otwierają, jednocześnie wysypując stosy kanapek, ciastek, owoców i innych, najróżniejszych smakołyków. Drugą grupę stanowią ludzie-chodzące aparaty, robiący zdjęcia, a trzecią turyści, którzy po trudach ciężkiej trasy po prostu odpoczywają, podziwiają widoki i obserwują innych, zastanawiając się ile bułek pochłonie pani po prawej, a ile pan po lewej. Ostatnia grupa, do której należeliśmy i my, to ludzie-stołówki, ludzie-aparaty, ludzie-odpoczywająco-obserwujący i dumni z tego, że chcąc dopisać do swojego podróżniczego CV kolejne odwiedzone miejsce pokonali swoje małe słabości i udowodnili innym, a przede wszystkim sobie, że potrafią zdobyć wcześniej wyznaczony cel. Zdecydowanie polecam taką wyprawę! Za 5 zł (bo tyle kosztuje wstęp do Babiogórskiego Parku Narodowego) można się nieźle na-chodzić i na-pocić, jednocześnie spalając parę zbędnych kilogramów, które od razu uzupełniłam frytkami zjedzonymi w schronisku, na-focić, a nawet na-słit-focić, na-oglądać pięknych widoków i tak biologicznie, po-obcować z dziką przyrodą.
słowo 'na-słit-focić' dodaję do swojego słownika! genialne. Ja tak kocham góry, szczególnie Bieszczady i tę piosenkę, a tam gdzie Ty, nigdy nie byłam. Jutro miałam wyjeżdżać w góry i patrząc na te zdjęcia, czytając notkę, bardzo żałuję, że jednak nie jadę. No ale byłam miesiąc temu; )
OdpowiedzUsuńOoj, można tam na-słit-focić, można! :)
Usuńzdjęcia piękne:)zazdroszczę takich widoków:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam góry <3 te widoki są w mojej pamięci od dziecka. Już 3 lata nie byłam w górach :/
OdpowiedzUsuńślicznie wyglądasz
piękne zdjęcia i cudowny nagłówek, Kasiu! dopiero teraz zauważyłam ;)
OdpowiedzUsuńja jestem jednak leń i wolę morze. a może dlatego, że nad morze mam blisko (60km), a do gór szmat drogi, więc rzadko tam zaglądam...
OdpowiedzUsuńZdjęcia są magiczne, piękne, cudowne. Nie przepadam za łażeniem po górach, za to mogę robić kilometry wzdłuż morskiego wybrzeża. Zdjęcia natomiast mogłabym oglądać bezustannie, szczególnie tak dobre jak te :)
OdpowiedzUsuńCałe tatry zeszłam ale w tamtych rejonach nie chodziłam tylko raczej Korbielów i to narciarsko :) Dzięki za relację, ja należę do grupy pędziwiatrów, idę pierwsza a potem najdłużej delektuje się 'stołówką' na górze :)A i Twoja 'stylizacja' odpowiednia!!! ;)
OdpowiedzUsuńJakże ja Ci zazdroszczę tych gór Audrey, niesamowita perspektywa wiąząca się z spedzeniem tam czasu , zdaje się bardzo kusić.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że aktualnie nie dla mnie.
Dużo słońca życzę
Cleo-inspire
Jakie śliczne widoki! ;)
OdpowiedzUsuńNie martw się, małe jest piękne ;), choć mi sie od zawsze marzy, aby mieć chociaż te 165 cm wzrostu... No dobra, 164 :D
OdpowiedzUsuńSuper widoki ;), świetne zdjęcia. Niesamowicie :)!
Piękne widoki, robiłaś coś może z włosami? Bardzo ładny kolorek. ;)
OdpowiedzUsuńHmmmm... Ciekawa jestem czy maile fanek też biorą pod uwagę?:>
OdpowiedzUsuńWłaśnie dowiedziałam się, że nie nalezę do elity "powszechnych" gdyż nie wiedziałam, że po takim majowym deszczyku się nie rośnie. Moje życie wraz z poznaniem tej wiadomości - legło w gruzach.^^
Zdecydowanie do mojego ulubionego cytatu z tego posta należy fragment "Wybraliśmy najłagodniejszą trasę, zaczynając w Krowiarkach, w miejscowości, której nazwy za cholerę nie mogłam zapamiętać, zdobywając po drodze m.in. Sokolicę i szczyt o wdzięcznej nazwie Gówniak":D No nie wierzę, kolczyki założyłaś na pokonywanie szczytów?:O Modnisia z Ciebie totalna:) Jakie piękne widoki. Zespół znam, ale tego kawałka nie. A jeśli będziesz miała(a może już miałaś...) okazję płynąć łodzią bądź żaglówką to polecam takie jak ten kawałki: http://www.youtube.com/watch?v=DEe1AmSRKeY Polecam EKT Gdynia na tego rodzaju żeglarskie przygody;)
Hehe, chyba raczej nie! :P Już nadrabiam zaległości i lecę posłuchać. :)
UsuńTo Cię wyedukowałam z tym majowym deszczykiem. :P
Piękne widoczki:)
OdpowiedzUsuńteż mam 158:D ale małe jest piękne! sąsiad mi ostatnio, tak powiedział;)
OdpowiedzUsuńwspaniała wycieczka! zdjęcia piękne! Gówniak rzeczywiście wdzięcznie się nazywa;)
Byłam tam, Babia Góra i widoki z niej są świetne :) ogólnie uwielbiam wspinaczkę. Ciekawa notka. Ja mam 168 i wbrew pozorom też jestem niziutka :)
OdpowiedzUsuńtak, uwielbiam takie podróże. dlatego po części cieszę się, że mieszkam w południowej części Polski :) ja w kwietniu zdobywałam Kopę Biskupią. nie po raz pierwszy i nie ostatni. trip nie powiem - idealny, nie licząc oczywiście moich oh-ów i ah-ów oraz nie kończąc na sapaniu i zagadywaniu daleko jeszcze, a bo mnie nogi bolą, bo buty mnie cisną. nawet na kwietniową pogodę nie narzekałam. teraz zamierzam zdobywać z Moim Pradziada, także niechaj tam w Czechach się strzegą mnie, zapalonej turystko-pstrykaczko-zjadaczki. uwaga szczytować na samiutkiej górze będę.
OdpowiedzUsuńco do postu, wspomnienia idealne. nazwy faktycznie oryginalnie - nie powiem, że nie, bo nie widziałam, że takowe mogą być. i oczywiście to świeże, czyste powietrze.
moim zdaniem trzeba brać w garść swoje kalorie i zrzucać je właśnie tam, wchodząc na samą górę. później znowu spakować w kieszeń kalorie i ponownie zgubić je po drodze, schodząc. i obcować się z tą przyrodą i cieszyć się, samym faktem, że dokonało się czegoś, co mogło okazać się czymś ponad nasze możliwości.
pozdrawiam serdecznie!
Piękne widoki :) Góry napewno mają swoją magię, ale jestem zdecydowanie zakochana w morzu :P
OdpowiedzUsuńDzięki Kasiu. :* Wielkie dzięki za te migawki. Przypomniałaś mi daaaawne czasy, gdy mogłam jeszcze bez większych oporów włazić na szczyty i na Babią się wspięłam. Widoki tak odległe już w mej pamięci, dzięki Tobie przypomniane.
OdpowiedzUsuńZdjęcia mnie po prostu rozpierdzieliły ( ;-) ), wpatruję się już z dobre 15 minut. Ech, gdyby nagle zjawiła się złota rybka, to poprosiłabym ją o zlikwidowanie tych moich lęków, co by szczyty zdobywać i napawać się pięknym krajobrazem. :)
Tekst jak zwykle czarujący :D jak Ty !
jakie piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńKasiu mogłabyś z powodzeniem napisać książkę podróżniczą albo poradnik dla wczasowiczów :D tak fajnie wszystko opisałaś!
ja niestety też jestem z grupy tych bardziej leniwych :( i choć bliżej mi zawsze było do gór, to polskie morze uwielbiam i uwielbiać nie przestanę :)
świetne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńświetna jakość zdjęć :D
OdpowiedzUsuńFajny blog :)
OdpowiedzUsuńbardzo ładne zdjęcia :)! obserwujemy :)
zapraszam do mnie http://usia12.blogspot.com/
Kocham chodzić po górach ;) ! Może kiedyś cię spotkam na jednym ze szlaków ;)
OdpowiedzUsuńhehe też uwielbiam góry, zwłaszcza Bieszczady ale widzę, że Babia Góra też jest cudowna, chyba czas się wybrać:)a przy SDM to zawsze można poczuć jak się w Bieszczadach nawet jadąc autobusem słuchając mp3;)a ja dalej jestem pod wrażeniem Twojego naturalnego piękna! :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńznajome miejsce :) niesamowicie jest jak niemal musisz przedzierać się przez chmury wychodząc na szczyt
OdpowiedzUsuńKochana na tym zdjęciu wyglądasz jak Anioł:)
OdpowiedzUsuńi te widoki..mmm
w gorach bylam kilka lat temu...i to tradycyjnie czyli w Zakopanem:)))chetnie bym wrocila bo uwielbiam ich klimat i niesamowite widoki...no i na-slit-focic sie mozemy hehe:)))
OdpowiedzUsuńAwesome!! I love hiking!
OdpowiedzUsuńhttp://everydayrachel21.blogspot.com/
kocham góry :) kto nie zdobędzie przynajmniej jednego takiego szczytu na pewno tego nie zrozumie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
absolutely beautiful photo diary!
OdpowiedzUsuńJa mieszkam nad morzem i całkowicie jestem mu oddana. Ale piękne widoki gór> niezastąpione.
OdpowiedzUsuńCudowny pomysł z parkiem. Takie spędzanie wolnego czasu jest zdecydowanie lepsze od wylegiwania się bezczynnie na słońcu! :)
OdpowiedzUsuńjakie piękne widoki! I piękne kolory! Boziu, aż mam ochotę krzyczeć zabierz mnie tam! ;)
OdpowiedzUsuńPatrzac na zdjecia, dopiero teraz zdalam sobie sprawe jak dawno nie bylam na wakacjach w polskich gorach, sliczne zdjecia :)
OdpowiedzUsuńNajpiękniejsze są wschody słońca na Babiej:)
OdpowiedzUsuńPięknie zdjęcia
Pozdrawiam
Choć ja siebie piechurem nazwać nie mogę, bo dużo bardziej odpowiada mi latte na tarasie kawiarni albo spacer po mieście, a chęć na oderwanie się od wielkomiejskiego szumu miewam zazwyczaj w połowie roku, kiedy opadam z sił i wystarczy mi niewiele, by zregenerować siły. Niemniej jednak patrząc na te zdjęcia, zapragnęłam wybrać się na taką wędrówkę. Tylko ja i przyroda. Zauważyłam, że kiedy już wybieram się góry (czyt. rzadziej niż rzadko) lubię być sama.
OdpowiedzUsuń"Bieszczadzkie anioły" to pierwsza piosenka SDMu, którą poznałam i od której rozpoczęła się moja przygoda z tym zespołem. Cieszę się, że zobaczyłam tutaj z niej cytat;)
pozdrawiam, Ania.
Te góry są piękne! Ale bym też chciała tam być! Przypominają mi czasy, kiedy byłam malutka i wraz z rodzicami wspinałam się po górach :).
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia <3 uwielbiam Bieszczady <3
OdpowiedzUsuńJestem na siebie złą, że tak bardzo zaniedbałam nasze góry kochane ;(
OdpowiedzUsuńNie byłam chyba z 10 lat... muszę to nadrobić!
Piękne foto-opowieści :)
pozdr.
jakie piękne widoki :D zazdroszczę wyprawy ;)
OdpowiedzUsuńBieszczadzkie anioły! Uwielbiam tę piosenkę, jak i cały SDM. Szkoda, że się rozpadł, a właściwie - szkoda, że podzieliły się drogi Myszkowskiego i reszty zespołu. Uwielbiałam chodzić na ich koncerty, a udało mi się dwa razy nacieszyć uszy ich muzyką słyszaną na żywo. Cała sala szalała i śpiewała! Ś.p. Wojtek Bellon z Wolnej Grupy Bukowina w wywiadzie, w odpowiedzi na pytanie: "Jak scharakteryzowałby pan gatunek wykonywanej przez pana muzyki?", odpowiedział, że nie ma jednego gatunku, że w tej muzyce chodzi po prostu, aby być razem, żeby razem śpiewać, żeby się śmiać. I zawsze, ilekroć słyszę - czy to WGP, czy SDM właśnie - przypominam sobie te słowa i dochodzę, że miał zupełną rację.
OdpowiedzUsuńBabia Góra! Zdobyłam ją w zeszłym roku. Jako, że z Anią jesteśmy chodzącymi przeciwieństwami (hm, może niekoniecznie i nie we wszystkim), to gdybyśmy wybrały się kiedyś wspólnie na jakieś wakacje, ona mogłaby siedzieć i popijać latte, a ja z chęcią wybrałabym się w góry. :D
Też wchodziłam od Krowiarek i razem z rodziną byliśmy z tego powodu bardzo zadowoleni, bo gdy schodziliśmy innym zejściem (nie pamiętam już jaki to był szlak i dokąd prowadził), byliśmy zdruzgotani kamiennymi schodami, na których przecież nietrudno o wypadek.
Nam też pogoda dopisała - na szczyt wchodziłam właściwie w t-shircie, choć nie było oszałamiająco ciepło. Przyznam jednak, że już na samej góry gęsia skórka z powodu mocnego wiatru nie schodziła z całego mojego ciała.
pozdrawiam cieplutko,
Hania
Ooo, to widzę, że chyba obraliście podobną trasę, my też wychodziliśmy od Krowiarek a schodziliśmy w kierunku schroniska w Markowych Szczawinach, koło Małej Babiej - trasa tysiąc razy trudniejsza, stromo i te kamienie, na szczęście tylko schodziliśmy. Ja wychodziłam w kurtce, bo było zimno, na samej Babiej wiało przeokropnie, a później jak ręką odjął - super pogoda i było cudownie! <3 Dziękuję za komentarz! :*
UsuńJej, jak pięknie :) cudowne zdjęcia ;) pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń:O jestem w szoku. ale pozytywnym! Chce tam pojechać, przecudowne widoki.
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia i oczywiście widoki!!!
OdpowiedzUsuńPięknie:) I już nie mogę się doczekać aż sama wyruszę w góry (a to już niebawem:)). Pozdrawiam gorąco!
OdpowiedzUsuńŚliczne widoki : )
OdpowiedzUsuńPiękne widoki!!!
OdpowiedzUsuńMi by chyba płuca wysiadły jakbym miała tak śmigać po górach - a nogi to na 10000% bym połamała ;p
aaale chcialabym tam pojechac ..
OdpowiedzUsuńWidoki piękne, zazdroszczę, jesteś bardzo fotogeniczna w każdym poście :) tak jak pisałam - jak kameleon
OdpowiedzUsuńjeeej, widoki są obłędne, aż nie da się napatrzeć na tak piękne uchwycenia, a Ty na tym zdjęciu pierwszym wyglądasz niesamowicie pięknie, te Twoje frywolne loczki cudownie się rozwiały :) choć nie znoszę chodzić po górach i odkąd pamiętam w każdy możliwy sposób omijałam takie wyprawy i z pewnością warto się tak zmęczyć by ujrzeć takie cudne wdoku - oglądać takie zdjęcia mogę na okrągło ;d
OdpowiedzUsuńJakim aparatem robisz zdjęcia,że są takiej dobrej jakości? W obcowaniu z przyrodą nieprzekształconą przez człowieka jest coś wyjątkowego. Można się zrelaksować i wyciszyć. W tym roku nie miałam okazji przebywać w Polskich górach, co jest do nadrobienia w ferie zimowe :) Gratuluję zdobycia szczytu! Mój dotychczasowy, najwyższy to Śnieżka :>
OdpowiedzUsuńCanon 1100 D + obiektyw 50 mm lub 18-55 mm. :)
UsuńNigdy nie byłam w BPN. I chyba jest czego żałować... Wszystko jednak przede mną :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia są rewelacyjne!!!
niesamowite widoki
OdpowiedzUsuńkurcze, nigdy tam nie byłam, a widoki kuszą niesamowicie :)
OdpowiedzUsuńPiękne widoki, ciekawy post i Ty już taka delikatnie jesienna.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBieszczadzkie połoniny są myląco podobne do Babiej Góry:) Wiem to z doświadczenia ,byłam i na Babiej i na wszystkich połoninach i podobieństwo jest bardzo wielkie. Śliczne zdjęcia ! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
piękne widoki! *__*
OdpowiedzUsuńwylatuję niedługo, bo 31.08, a jeszcze jestem w proszku... :D pewnie w śr/czw dodam posta o tym, bo jeszcze w sumie nic nie wspominałam na blogu, więc ciiiii :P
OdpowiedzUsuńOk, będę siedzieć cicho, nie będę psuć niespodzianki! :D
UsuńUwielbiam góry, jestem w nich zakochana od dzieciństwa. Najbardziej w naszych polskich, pięknych Tatrach. <3 Dawno mnie tam nie było, chyba muszę wyciągnąć mojego mężczyznę w jakiś weekend, bo po Twoim wpisie zatęskniło mi się do chodzenia po górskich szlakach. :)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia, aaj! :D
OdpowiedzUsuńhttp://ania1991.blogspot.com/
oh nie ma to jak SDM i Bieszczady!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Przypomniałaś mi tekst piosenki, którą śpiewał muzyk na ulicy, kiedy byłam - o ironio - w Kołobrzegu. Cały czas próbowałam sobie przypomnieć, jak to szło, a tu bach! Jeszcze raz dziękuję!
OdpowiedzUsuńŚwietne masz te zestawy!
Śliczne zdjęcia, jednak w takich miejscach człowiek dopiero czuje, że żyje.
"Ludzie-aparaty", niczym Chińczycy - wersja turystyczna ;).
Pozdrawiam i obserwuję.
Kocham góry. Bywałam nie raz w miejscu, które odwiedziłaś... i za każdym razem wracam, to jedno z moich ciągle żyjących i dokonujących się na bieżąco wspomnień. Problem jednak (a może i nie problem) w tym, że ja... naprawdę nie lubię w takich miejscach ludzi. Po prostu. Kocham samotność i przestrzenie. Bez głosów. Bez obecności, którą mam przez całą dobę w mieście...
OdpowiedzUsuńA wyglądasz po prostu szczęśliwie. :*
Tak się też czułam, trafiłaś w samo sedno. :)
UsuńGóry -nasze Polskie najpiękniejsze :))W jednym z komentarzy padło że mogłabyś z powodzeniem napisac przewodnik .....zgadzam się, wszystko pięknie opisujesz i nie trzeba byc!Po przeczytaniu posta czuję jak bym była,zwiedziła i chodziła ....
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądasz, i pięknie się wpasowałaś w krajobraz!!!pozdrawiam
Do pisania przewodnika to trzeba mieć wiedzę i umiejętności, których nie mam, ale dziękuję! :) :*
UsuńNiestety rzadko bywam w górach, byłam naprawdę 2 razy.
OdpowiedzUsuńZa młoda by to docenić, teraz chętnie bym się wybrała, chociażby dla tych wspaniałych widoków.
Super wycieczka, ja co prawda góry toleruję tylko zimą, bo kocham snowboard, a za chodzeniem nie przepadam, ale i tak mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńWidoki faktycznie urzekają!
pięknie, właśnie sobie uświadomiłam, jak dawno temu raz kiedyś nawet byłam w górach;)
OdpowiedzUsuńWidoki zapierające dech w piersiach... :)
OdpowiedzUsuńŚwietna stylizacja, bardzo mi się podoba !
OdpowiedzUsuńZapraszam :-)
Widoki są naprawdę przecudowne! Kojarzą mi się bardzo... skandynawsko, haha. Mam wielką słabość do takich krajobrazów i zazdroszczę wyjazdu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i dziękuję za zawsze konstruktywne komentarze. Fajnie, że jesteś! :)
Widzę odpoczynek :) krótki bo krótki, ale przyjemny.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na www.yowloski.blogspot.com
JAK JA CI ZAZDROSZCZĘ TO NIE MASZ POJĘCIA!! KOCHAM GÓRY, TE WŁAŚNIE WIDOKI I GÓRSKIE POTOKI I KAMIENIE I AHHH! (bałam się wejść niestety na Giewont, wjechaliśmy więc tylko na Gubałówkę ale to i tak dużo) ludzie tam są tacy sympatyczni :) A Ty w dodatku jesteś na Babiej Górze- górze gdzie czarownice zlatują się na sabaty <3 nie no masakra. Jadę tam zaraz.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
OdpowiedzUsuńAle pracy było sporo, paręnaście godzin, a do tego cały czas siedział mój M. i się przyglądał, jak rysuję (a nie przepadam, jak ktoś tak wnikliwie to robi). I w kółko było "aaa, super, super, ale kończ już!". W ogóle miałam pewne obiekcje co do tego, aby to u Niego wisiało, przez ten biust właśnie i "takie tam", ale no cóż... ;)
Pozdrawiam!
a ja mam lęk wysokości i wolę morze.. zdecydowanie :D
OdpowiedzUsuńzakosili mi siatki na zielonej w chrzanowie :( a że byłam kompletnie zajęta skrobaniem zdrapki zakupionej w totolotku, to nawet nie zauważyłam ;ppp
ale sliczne zdjeica;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie i zapraszam:)
http://vixen1990.blogspot.com
śliczne zdjęcia, jeej ale tam pięknie !
OdpowiedzUsuńvery nice photos)
OdpowiedzUsuń"Anioły są całe zielone,
OdpowiedzUsuńZwłaszcza te w Bieszczadach.
Łatwo w trawie się kryją
I w opuszczonych sadach.."
Piękne słowa.
Na zdjęciach tak kolorowo, że cofam słowa i jesień może już przyjść :). Mam też wielkie postanowienie, za które bardzo Ci dziękuję. W październiku wybieram się w góry bez dwóch zdań. Uczelnia da sobie radę :)
Kocham góry!!!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!!!
Mam taką samą kurteczkę!!! Kupiłam ją bardzooo dawno ;-)
;-*
kocham SOKOLICE ♥
OdpowiedzUsuń