Hi Zakynthos!

"Morza szum, ptaków śpiew,

złota plaża pośród drzew.." 

Wakacyjna podróż do Grecji marzyła mi się od dawna. I mimo, że brzmi to prawie tak banalnie, jak rozpoczęcie taniego romansidła, to ten, kto choć raz widział dzięki uprzejmości wujka Google piękne wzgórza Santorini pełne białych domków z niebieskimi dachami, lazurowe wody laguny Balos na Krecie, Zatokę Wraku na Zakynthos czy migawki z Rodos wie o czym mowa. Grecja jest piękna, bez dwóch zdań! Mój problem z nią polegał na tym, że zazwyczaj była poza moim zasięgiem, zwłaszcza finansowym. Nadzieję na wyjazd przywróciły dość tanie last minute na Kretę, które rozeszły się jak ciepłe bułeczki - widocznie nie tylko ja marzyłam o prawdziwie greckich wakacjach. Co więcej, termin wylotu akurat pokrywał się z dniem sądu ostatecznego, w którym to dane mi było zawalczyć o tytuł magistra. Później wszystko potoczyło się w ekspresowym tempie. W środę, jeszcze mozolnie, bez pośpiechu robiłam wielki sezonowy przegląd szafy w poszukiwaniu letnich ciuszków. W czwartek obudził mnie telefon. 'Mamy coś!' - Grecja (uśmiech), Zakynthos (podwójny uśmiech + skok ze szczęścia), wylot o 3 w nocy, o 1 zbiórka na lotnisku (lekkie zdziwienie w towarzystwie wytrzeszczu gałek ocznych). Później już tylko szybkie pakowanie, zakupy, ekspresowa praca z wujkiem Google (mapa i plan wycieczki muszą być!), noc bez minuty snu i.. Zakynthos. Piach pod stopami, szum morza, lazurowa woda i słońce. Tak, zdecydowanie mogłabym tam zamieszkać! Jednak wróciłam, w między czasie zapraszając Zakynthos do zagoszczenia w moich skromnych, blogowych progach. Udało się! 

Kasia pozdrawia z Banana Beach!

Aaaa.. więcej migawek z Zakynthos: