"Zielono mi, jak w niedzielę.
Najmilszy mój, dziękuję Ci za tę zieleń."
Pamiętacie opowieść o psie, który jeździł koleją? Zapewne tak. A bajkę o czarno-białym czworonogu - prawdziwym koneserze jedzenia, który już prawie włóczy brzuszkiem po ziemi, a w dodatku, w wolnym czasie, którego ma zdecydowanie za dużo, uwielbia uświadamiać wszystkich domowników o fakcie, że nie znosi sprzątania, co objawia się gorliwym obszczekiwaniem wszystkich machin porządkująco-sprzątających, zaczynając od miotły, a kończąc na mopie, odkurzaczu i kosiarce? Jeżeli nie zachowaliście jeszcze sobie w pamięci tych dość istotnych informacji to przedstawiam Wam Pandę - psa póki co, bezrobotnej Kasi. I tak zupełnie przy okazji zaprezentuję ją samą, w szyfonowej, zielonej spódnicy (zielony kolorem nadziei?) i czarnym topie, której dziś weny brak, stąd też swoją słowną plątaninę ograniczyła do minimum. Nie miejcie jej tego za złe! Bije się mocno w ubogą pierś, obiecuje poprawę i zadośćuczynienie za wszystkie poniesione straty moralne. Sorry Winnetou! ;)

spódnica - tutaj, bluzka - no name, baleriny - no name
Wyglądasz uroczo, jak zwykle zresztą :)
OdpowiedzUsuńładna ta Twoja kiecka :) no i bardzo praktyczna bluzka :) szczególnie na takie upały :) pies największy przyjaciel :)
OdpowiedzUsuńbardzo ładna spódniczka i uroczy psiak:)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu jednego z wpisów zaległych (kwiecień) musiałam obejrzeć tę reklamę Dove. Niesamowita, bardzo ciekawa akcja ukazująca pewną wadę, którą posiadają kobiety - nie docieniamy naszego naturalnego piękna, tego jak wyglądamy i wciąż porównując się do innych, utwierdzamy się w przekonaniu, że jesteśmy brzydkie. Mój Luby wciąż i wciąż powtarza mi, że jestem piękna, choć ja tego piękna nie dostrzegam, nie potrafię patrzeć jego oczami. Ale cieszę się, że mu się podobam. Naprawdę, w pewien sposób podnosi to moją samoocenę, od razu humor mi się polepsza.
OdpowiedzUsuńMiałąm pele - mele. Mam do dziś! W sensie schowane w szafie.
Łaaaa, w końcu zdjęcie Twojego Lubego. Kochana, poproszę jeszcze jakieś inne foto, od frontu, z profilu. I czy też uważasz, że facet bez zarostu to dupa, a nie facet? :D
Prześliczne, słoneczne zdjęcia z Mediolanu. Widzę, że tak jak ja i Ty lubisz zwiedzać, oglądać, planować trasy pieszych wędrówek.
Yes, w końc widzę Twojego Dziubka w całej okazałości. Ładny jest ^^ I ma brodę. Mam fetysz - broda u faceta. Więc jak tylko Mojemu jego śliczne buziowe fuerko odrasta powyżej centymetra długości to cieszę się niczym małe dziecko z nowej zabawki.
Gratuluję tytułu, pani Magister :D
Jeżuniu, ależ Cię spali... opaliło. No czekoladka jak nic ;p
A poza tym, nie wiedziałam, że Zakynthos jest tak dużą wyspą. A przynajmniej tak mi się wydaje :)
Życzę powodzenia w szukaniu pracy i koniecznie szybkiego jej znalezienia. Ja sobie teraz przez wakację pracuję, co prawda nie w zawodzie, bo na to jeszcze za wcześnie, ale jednak zawsze jakiś grosz wpadnie.
Panda, kapitalne imię! A sama psina taka futrzasta! Kocham! I jak to mój Samiec Alfa stwierdza, za każdym razem gdy mijamy jakiegoś psa, dużego małego, on traci pozycję w stadzie :D
Łohoho! Komentarz tak długi, że nie wiem od czego zacząć - może pierwsze napiszę 'wow, dzięki!', to będzie tak blooogersko. :):*
UsuńJeżeli chodzi o Twojego Lubego to mam podobnie, mój (od chyba roku brodaty :D) również prawi mi komplementy, a ja nie jestem do końca przekonana, że tak właśnie jest. Np. 'masz ładne, duże oczy', a ja widzę małe, skośne itd. Zakynthos jest stosunkowo małą wyspą, mniejszą niż Kreta i Rodos, ponad 400 km 2. :)
Uwielbiam pieski, a Twój jest nadwyraz słodki :)
OdpowiedzUsuńPięknotka :)) Spódniczka ma najpiękniejszy odcień zieleni ;]
OdpowiedzUsuńGłaski dla Pandy ;))
No ładniutko :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Osiecką, uwielbiam Pandę, uwielbiam jak piszesz, aaaa <3
OdpowiedzUsuńhihi Panda faktycznie Pandowata ;P a w takich bluzkach i kolorach zdecydowanie Ci do twarzy i nie ma problemu w takie dni jak dziś. Wiesz, często "mniej znaczy więcej" więc nie bij się już w te swoje piersi tylko przyjmuj komplementy bo czerń z ta zielenią wyglądaja obłędnie!
OdpowiedzUsuńOj, Ania, Ty to zawsze przywalisz komplementem! :**
UsuńJuż chciałam napisać coś o "stylizacji", ale przypomniało mi się, że nie lubisz tego słowa (w sumie ja też), więc ugryzłam się w język, albo raczej w Backspace'a.
OdpowiedzUsuńWyglądasz uroczo, zielona spódnica z czarną bluzką to genialne połączenie! I dodatkowo Panda, czarno-biała idealnie wpasowała się w klimat zdjęć. A, dodam, że bardzo podoba mi się czwarte zdjęcie (od góry, oczywiście). :)
Wracając do pieska, mimo, iż z dużym brzuszkiem, jest śliczny, kocham psy z dłuższą sierścią, sama bym chciała takiego mieć pupilka, zazdroszczę!;)
Hehe, biedny backspace! Może być i nawet stylizacja, zaczęłam się przyzwyczajać do tego słowa, choć prawdziwym hitem w moim słowniku stał się 'ałtfiucik'. :D
UsuńDziękujemy, i ja, i Panda! :*
idealny strój na gorący dzień Kasiu!
OdpowiedzUsuńpięknie wyglądasz Kasiu !
OdpowiedzUsuńwow! świetnie:)
OdpowiedzUsuńta spódnica jest kapitalna!
OdpowiedzUsuńUroczo wyglądacie!. Mam dwa psy, jeden reaguje podobnie na odkurzacz jak Twój... czasami mam wrażenie że atakując go, połamie sobie zęby. Zazwyczaj kończy się to zamknięciem psiaka na kilka minut w innym pokoju bo nie da się w spokoju poodkurzać ;)
OdpowiedzUsuńMój na całe szczęście reaguje na 'do widzenia', ucieka po kilku powtórzeniach i jest spokój. :D
Usuńśliczne zdjęcia, wszystko wygląda tak optymistycznie ;) zestaw idealny na aktualną pogodę ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
świetna stylizacja (: (:
OdpowiedzUsuńNo brak długiej treści zdecydpwanie nadrobiłaś tą uroczą spódniczką- zakochałam się! :)
OdpowiedzUsuńxx
http://cupofnovember.blogspot.com/
Oczywiście, że pamiętam psa, który jeździł koleją :)
OdpowiedzUsuńUrocza spodniczka i top!
Kasia wyglądasz wspaniale, masz piękną, nadmorską opalenizne!
OdpowiedzUsuńzestaw w moim stylu:) rewelacja!
OdpowiedzUsuńPięknie bardzo :) Przykro mi, że bezrobotna :(
OdpowiedzUsuńAle pies jest słodki. Sama mam trzy, więc wiem co mówię/piszę :)
Lubię Cię w takim wydaniu:). Bardzo bardzo dziewczęcy zestaw i przyznam się, że takie fasony u Ciebie to mój faworyt. W maxi też Cię lubię ( ta z poprzedniego posta- cudna! piękne kolory), ale takie zestawy wygrywają :)). Panda jest cudna, taka kochana, cieszy mnie, że znów się pojawiła na blogu! i w dodatku mamy wiele wspólnego hehe. ja i Panda, znaczy się. ;). Wymiziaj ją ode mnie!
OdpowiedzUsuńJa też lubię siebie w takim wydaniu, tak nieskromnie napiszę, a co! ;)
UsuńPanda, moja mała modelka w końcu zgodziła się zapozować, choć jak widać, sporą część kadru zajmuje jej ogromny język, wyszła pod górkę i prawie padła, ;)
Jak ja płakałam czytając "O psie, który jeździł koleją"! Niezbyt optymistycznie rozpoczęłaś ten post ;p
OdpowiedzUsuńMasz rację, niezbyt. ;]
UsuńOj, ja też strasznie płakałam podczas czytania "Psa, który jeździł koleją"... Ale piękna książka.
OdpowiedzUsuńKocham taką zieleń, ślicznie wyglądasz :)
pięknie :)
OdpowiedzUsuńKasiu ciesz się wolnością, jeszcze mnóstwo pracy przed Tobą, jeszcze się napracujesz.
OdpowiedzUsuńWybrałaś spośród topów bardzo kobiecy i wdzięczny fason, też go uwielbiam :).
Całuje i ściskam :*
pięknie wyglądasz! ja szukam,szukam i doszukać się nie mogę u mnie jakiś fajnych gorsetów.niestety :/
OdpowiedzUsuńświetny dziewczęcy zestaw:)
OdpowiedzUsuńAch, jak ja uwielbiam takie minimalistyczne zestawienia! Kolorystyka świetna, na Tobie wszystko świetnie leży! Bardzo lubię ♥
OdpowiedzUsuńa Ty jak zwykle mnie zauroczyłaś swoim wyglądem:)
OdpowiedzUsuńTwój pies także jest wrogo nastawiony do urządzeń sprzątających? Oj, jak dobrze to słyszeć! Już myślałam, że jedynie moja Zara jest na tym punkcie szczególnie wyczulona. Pamiętam, że raz ze strachu przed kosiarką schowała się pod krzakiem i nie umieliśmy jej znaleźć;D
OdpowiedzUsuńNoś zieleń, noś, bo Ci pasuje. Trzeba korzystać z pogody,'bo nie znamy dnia ani godziny, kiedy znów zechce nam pokazać swoje foszki.
Kasiuuuu, trzymam kciuki najmocniej jak się da, abyś znalazła pracę. Zawsze możesz wpisać sobie w kartę "zawód: blogger".
Pozdrawiam gorąco, Ania ;)
Hehe, moja też boi się kosiarki, choć czasami jak ma dobry dzień to z nią walczy, obszczekując kółka. Dziś np. przestraszyła się przyniesionych do domu zakupów. Aaaa, i boi się także parasola, najbardziej na świecie. :D
UsuńDziękuję, mam nadzieję, że kciuki mi pomogą! :*
podoba mi się ta bluzka;) ale pięknie wyglądasz w zielony,:)
OdpowiedzUsuńKasia! Ty to nawet jak twierdzisz, że nie masz weny to i tak jest co poczytać :) o baaaa nawet co pooglądać!
OdpowiedzUsuńWyglądasz super, a znalezienie pracy to tylko kwestia czasu :)
Pozdrawiam,
M.
piękna ta spódniczka! a pies przeuroczy!
OdpowiedzUsuńpo tym jak przeczytałam pierwsze zdanie posta, nie mogłam skończyć...
OdpowiedzUsuńto najbardziej znienawidzona przeze mnie lektura, ryczałam przez tydzień... a prawdę mówiąc, wątpie, że cokolwiek dała dzieciom. albo ktoś kocha zwierzęta od małego, albo nie ma do nich serca. i nawet taka wzruszająca opowieść ich nie przekona do psiaków itd... :(
cieszę się za to, że zarówno Ty jak i psiaczek jesteście baaardzo radośni i weseli i to mi się podoba! :D
buziaki,
Kinga
Ja też ryczałam po tej książce, do dziś ją pamiętam. :((
UsuńDzięki Kinia! :*
pięknie wyglądasz! słodki psiak ;)
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie wyglądasz;)
OdpowiedzUsuńgóra leży rewelacyjnie :)
fajnie wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńlubię takie spódniczki :)
OdpowiedzUsuńKaśka nie ma weny twórczej... Szkoda, że zimą moja wena nie wygląda tak, jak Twoja w zielonej sukience, to bym była zadowolona wzdłuż i wszerz. :)
OdpowiedzUsuńOj weny nie miałam, to fakt, ostatnio mam tendencję spadkową. ;)
UsuńTfu, spódniczce...
OdpowiedzUsuńŁadnie wyglądasz. : ) Uroczy psiak. : )
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, co byś nie ubrała to wyglądasz uroczo i twierdzę, że to zasługa Twojej urody :)
OdpowiedzUsuńTak myślisz? :) Hmmm.. muszę się nad tym głębiej zastanowić. :)
UsuńPrześlicznie wyglądasz - kolory świetne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
pięknie i 'świeżo' wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńPiękna spódniczka i oczywiście cudowny piesek ;)
OdpowiedzUsuńświetny look:D
OdpowiedzUsuńwyglądasz cudownie !
OdpowiedzUsuńPieknie Ci w tej zieleni :)
OdpowiedzUsuń