04 marca 2014

O motywacji do..

"Ja tak sobie marzę, 
że jesteśmy w siódmym niebie."

Na wstępie, wyprzedzając głosy, abym znowu miała Was katować, odpowiadam krótko: sorry, taki mam klimat! Zatem teraz, pozostaje mi jedynie uradowanie się z faktu, że kwestie sporne mamy wyjaśnione i mogę śmiało wrócić do tematu, którego nawet nie zaczęłam. W sezonie przedwakacyjnym moja motywacja do wysiłku fizycznego zaczyna nabierać tempa, bynajmniej nieżółwiego. I nie pomagają nawet odwieczne tłumaczenia, że zawsze, ale to absolutnie zawsze (!), w promieniu jednego kilometra od miejsca mojego leżingu-smażingu (chyba, że przebywamy sami na bezludnej wyspie) znajdzie się osoba, która: a) ma lepiej wyrzeźbione łydki, a pośladki twarde prawie tak jak wytwarzane przeze mnie świąteczne pierniki; b) ma większy i piękniejszy biust ode mnie (o takie kobiece homo sapiens w mojej sytuacji nietrudno, na pewno nie stałam w kolejce po biust, gdy Bóg go rozdawał), c) zdecydowanie korzystniej wygląda bez makijażu. Styczeń, luty, bądź panujący obecnie marzec w moim słowniku nie zalicza się do miesięcy, którym można przypiąć łatkę "przedwakacyjnych", a raczej do tych dni w roku, kiedy kanikuły są tak baaardzo odległe w czasie, jak moja emerytura, a jedynym sportem, który udaje mi się uprawiać jest leżenie pod kocem, z kubkiem gorącej herbaty z cytryną. Cellulit w spokoju się wygrzewa, pośladki zakryte długimi swetrami mają totalną labę, a tłuszczyk robi to, co lubi najbardziej, czyli magazynuje się tam, gdzie na pewno nie jest mile widzianym gościem. W tym swoim babskim trajkotaniu zmierzam właśnie do tego, że w tym roku zrobiłam mały wyjątek i przed-wakacyjne olśnienie przyszło zdecydowanie szybciej. Nie wiem czy ze względu na to, że zima szybko przemknęła na horyzoncie i nagle poczułam konkretny zastrzyk motywacji przybyły wraz z wiosennym powiewem świeżości czy dlatego, że znalazłam moją wirtualną (tak, wirtualną, nie pomyliłam się) partnerkę do ćwiczeń, dzięki której zadek szybciej zrywa się do specjalistycznych manewrów mających uczynić go jędrnym. Ćwiczyć zaczęłam, w planach mam również znienawidzone przeze mnie od wieków bieganie, a motywacja dalej utrzymuje się na dobrym poziomie. Zatem trzymajcie kciuki! Nie ma lipy! ;)



32 komentarze:

  1. Ja też rozpoczęłam ćwiczenia, ale już za mną pierwsza kontuzja..:( kręgosłup wysiadł..
    Także Kasi Tobie życzę więcej szczęscia i trzymam kciuki :D
    ja mam nadzieje, że niedługo wrócę do ćwiczeń, bo mam wieeelką motywację :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, kurcze, to niedobrze. Ja na początku robienia przysiadów niestety też miałam małą kontuzję - kolana obciążone i trochę bolały, ale teraz myślę, że nie robiłam ich poprawnie i przez to kolana były za bardzo obciążone. Teraz już jest lepiej. Powodzenia Kochana! :*

      Usuń
  2. Mam tak samo jak Ty.. Zawsze na plaży znajdzie się jakaś "top modelka" lub inna fit na 100% kobieta, przez którą mam ochotę zakopać się po szyję w piasku xd
    Ale ja też się wzięłam już teraz, co drugi dzień staram się biegać, tzn. teraz nazwałabym to nabieraniem kondycji do biegania. I trochę ćwiczę w domu (uda i ogólnie całe nogi)

    Trzymam kciuki za Twoją motywację i efekty!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakopanie w piasku myślę, że mogłoby pomóc. Pomyślę nad tym! :D Zgodzę się z tym "nabieraniem kondycji" do biegania, bo gdy pierwszy raz przebiegłam malutki fragment to najgorszy problem miałam właśnie z oddechem i z uregulowaniem wdechów i wydechów. ;)

      Ja też trzymam kciuki! :*

      Usuń
  3. widzę, że wszyscy jakoś szybciej biorą się za siebie! ja zaczęłam od początku lutego i już widzę efekty ;) teraz mam chorobową przerwę ale nadrobię na pewno! ;) Tobie życzę wytrwałości ;) efekty na pewno będą rewelacyjne ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. jaka opalooona, no proszę Cię :(. Ciało masz świetne, ale nikomu chyba jeszcze nie zaszkodziło trochę ruchu. Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opalona byłam, teraz jestem blada jak skandynawska ściana. :D

      Usuń
  5. trzymam kciuki za motywację :) ja ćwiczę ale efekty marne póki co!:)) nie mam zamiaru się jednak poddać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam tak samo jak Ty... jest motywacja, aby na długo. Mam nadzieję że wytrwam do lata a efekty będą spektakularne :)
    Trzymam za Ciebie kciuki! Uda się :)

    OdpowiedzUsuń
  7. wszyscy poczuli powiew wiosny i stwierdzili, że trzeba przygotować się na letni sezon :) ja też ostatni chętniej ćwiczę ;)

    P.S. ale cudne widoki!!!! pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Piontka! :D Też rozpoczynam przygotowywania do lata. Teraz ćwiczenia hard co drugi dzień (na to zajęcia pozwalają) i nie ma przebacz ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Magiczne zdjecia :) powodzenia zycze Tobie i sobie przy okazji. Tez przygotowuje sie do sezonu

    OdpowiedzUsuń
  10. A, ja również ćwiczę, choć raczej nie myślę o efektach "bo wakacje", ale raczej o ładnym ciałku dla mnie, ewentualnie podzielę się z Lubym. Również mam mnóstwo motywacji, po treningu mnóstwo energii i już wskoczyłam na 3 dziurkę w pasku (z drugiej)(!). Więc nie przestaję, daję z siebie wszystko. Co do wirtualnej partnerki - Ewa! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez póki co nie myślę o efektach "bo wakacje", bo niestety póki co, nie wiem czy wakacje w tym roku będą mi dane. Lubię ćwiczyć i naprawdę daje mi to dużego energetycznego kopa, a gdy widzę jakiekolwiek efekty to tym bardziej - radość i mimo zmęczenia dodatkowy zastrzyk energii. :)

      Usuń
  11. ha,ha,ha zdanie o pośladkach jest rewelacyjne :D trzymam kciuki i łaczę się w pocie czoła :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Łącze się z Tobą ! Też oprócz ćwiczeń w domu otwieram sezon na bieganie i rolki :)

    OdpowiedzUsuń
  13. jak na wirtualną towarzyszkę gimnastycznych męczarni przystało ogłaszam dziś spotkanie z potem i bólem, godzina punkt 20.30 ;P no, a teraz powiem, że przed ćwiczeniami niczego Ci nie brakowało kochana więc dla mnie zawsze byłaś "fit". Ale co jak co, za bieganie Cię podziwiam bo ja tego po pierwsze nie lubię a po drugie - ... bardzo nie lubię! ;P Mój brzuch nie przeżywa jak na razie wielkich zmian więc chyba muszę się bardziej przyłożyć... ehh... czego to się nie robi dla urody ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z bieganiem to jeszcze nie ma czego podziwiać, oprócz tego, że buty do biegania zakupione! Mam w planach bieganie weekendowe, a tygodniowe, NASZE wirtualne ćwiczenia zostają dalej aktualne. Jeżeli chodzi o figurkę to nie widziałaś (na szczęście) mojego cellulitu, wtedy Ania pewnie zmieniłabyś zdanie. :P

      Usuń
  14. Jeju, jak tam pięknie!
    Ja zaczęłam chodzić na siłownię i ograniczać słodycze. Mam nadzieję, że to cos pomoże. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. też nienawidzę biegania, ale chyba czas ruszyć tyłek jak zrobi się ciepło, a póki co Mel B, Gacka, Ewa, Walczak, fitness blender i GymRa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, kurcze, to widzę, że nieźle dajesz radę. Ja ćwiczyłam kiedyś z Mel B, bardzo fajne ma te ćwiczenia. :)

      Usuń
  16. 3mam kciuki za Ciebie Kochana :)) [i za siebie też] :D
    A tymi fotkami to mnie rozłożyłaś na łopatki, ech <3

    OdpowiedzUsuń
  17. ja już od dwóch tygodni biegam :) 5 kg od stycznia za mną, jeszcze 5 przede mną ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie zaczynam powoli nastawiać się pozytywnie do biegania. Nawet kupiłam buty, więc mobilizacja jest pełna! ;) Powodzenia Asia!

      Usuń
  18. ćwiczenia dla zdrowotności i fajnej kondycji to jest to! Trzeba się motywować!
    ja też po raz kolejny zaczęłam ćwiczyć i z mniejszym czy większym skutkiem staram się to czynić regularnie!

    pozdrawiam Kasiu :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie też trzymam Kasia za Ciebie kciuki! :*

      Usuń
  19. Super dziewczyna z Ciebie, pozazdrościć urody :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wpis. ♥

Thanks for Your comment. ♥