"Ja noszę dres!
Dres modny jest!"
Dres modny jest!"
Jeżeli z każdej strony świata osaczają Was obrazki ukazujące super-ekstra-fit, ultra-szczupłe niewiasty pozujące z odkrytymi, płaskimi, mikro-brzuchami na siłowni pełnej przypakowanych mięśniaków to spooo-kojnie, nie jesteście same! I jeżeli zarazem wracając z pracy/szkoły/uczelni (niepotrzebne skreślić) czujecie się jak wyplute i w drobny mak przetrawione przez cztery żołądki łaciatej krowy to spokojnie, nie jesteście same! Obecnie mamy do czynienia z modą na bycie fit i chyba nic tego nie zmieni, nawet fakt, że wszystkie hucznie zaprotestujemy, będziemy wsuwać fast foody i nie ruszać tyłka spod zapadającej się pod naszym ciężarem kanapy. Konkurencja będzie rosła w siłę, a my w dodatkowe kilogramy. Sport to zdrowie i nikt tego faktu nie jest w stanie zmienić, nawet jeżeli od wieków brzmi to niezwykle banalnie. Mnie samej zdarzają się chwile, kiedy jedyną aktywnością na jaką mnie wtedy stać jest położenie się na łóżku w pozycji zwiniętego w kulkę kota, na ukochanej poduszce, z którą musiałam się rozstać wczesnym rankiem i wycieczka w krainę popołudniowego snu. I wówczas, w porywie sennej desperacji, nawet nie przeszkadzają mi dobiegające z wyciszonego telewizora dość ambitne monologi i dialogi "Ukrytej prawdy" czy "Szpitala". Jest mi wszystko jedno. Co nie zmienia faktu, że w momencie, gdy z trudem podniosę głowę ze wspomnianej poduszki po popołudniowej drzemce wcale nie czuję się lepiej, a zdecydowanie gorzej. Jestem jeszcze bardziej rozdrażniona, choć na myśl przychodzi mi teraz inne, trochę bardziej drastyczne słowo. Ale zdarza się i tak (w przeważającej części przypadków), że mimo spadku siły witalnej, okropnego humoru i ogólnej irytacji na caaaały, boży świat mam również pełną mobilizację, chęć odreagowania i spalenia stresu dnia codziennego to wowczas sport jest najlepszym rozwiązaniem. I pomaga! Są też i takie dni, kiedy wykładam kończyny dolne na ścianę, włączam tryb chillout i nic nie jest w stanie mnie ruszyć. Tak jest i dziś - po pokonanych 4 kilometrach biegu i dodatkowych ćwiczeniach na nogi i pośladki.
spodnie - Modish, miętowe trampki - Renee, zegarek - Novamoda
zdjęcia: Adi
Świetna bluza :)
OdpowiedzUsuńAle świetne zdjęcia ! ♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)
Dresiki są supcio, sama przymierzam się do kupna :D
OdpowiedzUsuńświetny dres :)
OdpowiedzUsuńpozytywne zdjęcia
no normalnie nie wiem, czy bardziej lubię Cię czytać czy oglądać - jedno i drugie sprawia mi przyjemność. Mądre dziewcze z Ciebie.
OdpowiedzUsuńI to już dziś drugi post o sporcie i ruchu, który czytam. Czuję się przyperana do muru;-)
pozdrawiam!
Hehe, dzięki wielkie! Sprawiłaś mi tym pierwszym zdaniem wielką przyjemność! :)
UsuńDresiara ;) wyglądasz pięknie Kasiu :) z resztą jak zawsze :) a włosy masz coraz dłuższe :)
OdpowiedzUsuńostatnio zastanawiałam się nad kupnem takich samych spodni, bo są świetne, ale niestety ich nie kupiłam.
OdpowiedzUsuńświetnie wyglądasz :)
Takie laski ( wagowo jak Ty) są najlepsze!
OdpowiedzUsuńps. Zdeptałaś komuś pole :P
W sensie waga ciężka? :P Tak, zdeptałam, biję się w pierś i żałuję za grzechy. ;)
UsuńŚliczny psiak i bardzo fajny luźny set. :)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu,
DaisyLine
Kasia 4 km, wow! trzymam kciuki za Twoja motywację :*
OdpowiedzUsuńMotywacja cały czas na dobrym, chyba dość wysokim poziomie, ale kciuki zdecydowanie się przydadzą! ;)
UsuńJa też mam takie dni ,kiedy jestem pełna energii i mobilizacji do tego by ćwiczyć ,ale czasami przychodzą też takie dni ,gdy kompletnie nic ,ale to nic mi się nie chce .. a kiedy już zrobię sobie tą przerwę w ćwiczeniach to potem ciężko jest wrócić do tego wcześniejszego rytmu i rutyny ćwiczeniowej.. hmm takie życie :) Pozdrawiam ,świetnie wyglądasz w dresie :*
OdpowiedzUsuńAch, z tymi ćwiczeniami to jest tak ciężko się zmobilizować. Tym bardziej, jeśli właściwie poza poprawą własnej kondycji, nie ma żadnego innego powodu do wysiłku :D wiem to po sobie! chciałabym sobie wyrobić ładniejsze mięśnie i poprawić ogólną kondycję, ale zawsze jak już zacznę ćwiczyć to coś mi przeszkadza :D ale próbuję znów, więc chyba determinację mam, tylko z systematycznością gorzej. Moda na bycie fit przynajmniej jest w jakimś tam stopniu zdrowa. To plus!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię Kasiu serdecznie!
Ja właśnie mam dwa cele, jeden to faktycznie wyrobić mięśnie i ujędrnić ciało, a zwłaszcza nogi i pośladki, a drugi, niestety trochę trudniejszy, bo i przeciwnik jest twardym zawodnikiem i tak łatwo na pewno nie da za wygraną, a mianowicie redukcja cellulitu - z tym może być najtrudniej. Pierwszy cel osiągnięty w 70 %, drugi w 1%. ;)
UsuńBuziaki Kasia! :*
W sportowym wydaniu tez Cię kupuję :) Wyglądasz świetnie :) Miętuskowe tramposzki są wspaniałe, też muszę sobie takie sprawić :) Piękne, wiosenne zdjęcia :) Idealne na spacer :)
OdpowiedzUsuńJa sobie wydzieliłam dni do ćwiczeń, to luźniejsze. W pracy wciąż się ruszam, jednak ta cała moda na bycie fit już mnie drażni. Niedobrze mi się robi oglądając miliony inspiracji i czytając mnóstwo komentarzy na ten temat. Za każdym razem, gdy ludzie piszą jak to cudownie ćwiczą i ile dziś nie zrobili już mam ochotę zjeść kostkę czekolady ;d
OdpowiedzUsuńBoski masz dres Kasiu! I zestawienie szarości z miętą super! ;)
Powiem szczerze, że w większości przypadków mam podobnie, dlatego sama staram się motywować, bez gapienia się w monitor i szukania kto, jak, gdzie. :) Ja też Basiu wydzieliłam sobie konkretne dni do ćwiczeń, jeżeli coś w danym czasie mi wypadnie staram się to nadrobić innego dnia. Powodzenia zatem! :*
Usuńojejku też tak mam :D raz pełna energii potrafię przebiegać cały dzień i jeszcze polecieć na siłownię a czasami budzi się we mnie leń i łóżko woła po imieniu :D świetne spodnie Kasiu:)
OdpowiedzUsuńja uwielbiam takie luźne portaski :) w szczególności szare :) poza tym ładnemu, we wszystkim ładnie Kasiu :)
OdpowiedzUsuńCzyli chyba to ostatnie zdanie mnie nie dotyczy, ale dzięki. ;)
Usuńfajny luźny look!:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLubię ludzi w trampkach! ; )
OdpowiedzUsuńW sumie, ja w Gdańsku ostatni (a zarazem pierwszy) raz byłam w gimnazjum. I nawet mam foteckę przy Neptunie. Pierwsze podobające mi się zdjęcie ze mną na pierwszym planie! To był przełom :D Na biegaczy nie zwracałam wtedy uwagi, ewentualnie nie było to wtedy tak powszechne. Za to turystów mnóstwo i handlarzy szklaną sztuką. Do dziś mam takiego ptaszka na wzór witraża. I piękne zdjęcia. Buty o niskiej podeszwie są najlepsze na takie wycieczki.
OdpowiedzUsuńUważaj z tym okresleniem "modowa", lepiej używaj "szafiarka" inaczej mogą Cie zjeść żywcem. Ostatnio czytałam mądry artykuł o zjawisku modowo - szafiarskim. W zasadzie było tam wazne stwierdzenie pt. "modowy blogger to taki, który śledzi trendy, zna minimum pięć domow mody, interesuje sie modą, zna jej historie, trendy na przestrzeni lat, aktualnych projektantów, bla bla bla. A dzisiejsze zjawisko fotografowania się w różnych ciuchach to szafiarstwo". Coś w ten deseń, ale jesli popatrzeć na większą część blogów typu "autfitowego" to coś w tym jest. Ja Kasiu lubię Twojego bloga za treść i piekne zdjęcia z wycieczek, ale to już wiesz ;)
A poza tym robi się tak ślicznie na zewnątrz, że można sobie pozwolic na skąpe ubranie. Moje Kochanie maltretuje mnie o spódniczkę, a ja nie posiadam ;< Funduszy chwilowo na nia też nie posiadam. Figury w moim mniemaniu teć niespecjalnie (jeszcze!). Ból życia :D Albo rzyci :P Nieważne, wszystko na szczęście jest rozwiązywalne. Pieniążki odkładam, od trzech miesięcy ćwiczę intensywniej. Czuję, że będzie dobrze :) I powiem Ci, że myślałam o takim fasonie spódniczki, ale z drugiej strony musiałabym przymierzyć i zobaczyć, jak moje biodra w tym leżą :) Wszystko przede mną!
Tyłek z kanapy :D Akurat moda na fit nie jest taka negatywna! Gorzej, gdyby była moda na anorektyczki ew. inne niezdrowe paści. Wtedy można by się martwić. Psinka na spacer! Akurat ja wolę ćwiczenia w domu na wszystkie partie ciała niż bieganie. Uraz z liceum.
Haaa, Grafica mnie odwiedziła, super! Moje skromne progi witają chlebem i solą za takie ogromne, wieeeelkie, obszerne komentarze, Bóg zapłać! :) I jak zwykle oczywiście nie wiem od czego zacząć, jeżeli chodzi o odpisywanie, czy od Gdańska czy od szafiarek czy może od ostatniego tematu, czyli ćwiczeń i tak popularnego workout'u. :D Ja w żaden sposób nie myślę, że to zjawisko jest negatywne, wzajemne motywowanie się jest jak najbardziej w porządku, chodziło mi jedynie o to, że internety (:P) obecnie zalewane są totalnie modą na fit i w niektórych przypadkach może to działać bardziej dobijająco niż motywująco. Ja osobiście też wolę ćwiczenia na konkretną partię ciała, takie też robię w zaciszu domowego gniazdka, ale bieganie (o dziwo) polubiłam. :)
UsuńKurcze, i muszę przyznać, jesteś mistrzynią "masowych" komentarzy! :D:*
Biegająca Kasia i do tego po pięknych, zielonych polach (nie koniecznie swoich) - widok marzenie :) A tak na serio, to świetne dresy znalazłaś kochana. Spokojnie można je nosić na co dzień a o to w sumie chodziło. Na prawdę super :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, to akurat nie moje pole, ale jestem pewna, że właściciel był zaszczycony, że piękne, zielone połacie znalazły się w cyberprzestrzeni! :D
Usuńpięknie wygladasz ! Cudowny klimat zdjęć :)
OdpowiedzUsuńfajnie wyglądasz! :D też mam fajne spodnie dresowe, muszę zacząć nosić ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWSPANIALE KOCHANA,
OdpowiedzUsuńIDEALNIE
pozdrawiam:*
Ola
♡
4 km wow! ja bym umarła he he (dla mnie niestety sport to nie zdrowie, mam zabronione)
OdpowiedzUsuńale w sumie.... mój ulubiony sport to szachy :D
Świetne trampki :)
Aktywność fizyczna jest super - tylko czemu tak bardzo męczy ;] Hihihi
OdpowiedzUsuńKasiu ja lubię dres nie zależnie od tego czy ćwiczę czy nie :D A Twój bardzo mi się podoba :)
P.S 4km?!!! Szacunek.. ja po przebiegnięciu 500m wypluwam płuca i smarkam jak opętana...
wygoda przede wszystkim! :) śliczne miejsce Kasiu ! zdjęcia na bloga + spacerek z psem. przyjemne z pożytecznym! ;)
OdpowiedzUsuń